piątek, 15 czerwca 2012

niestrasznie

nie jestem księżniczką w bursztynowej wieży, nie mam pięknego widoku z ona. nie dawałeś mi wszystkiego za miłość, bo miłości nie było. nic nie jest blisko, kraty w oknach nie mają znaczenia. w moich oknach sama jestem dla siebie żelazną kratą. nie stałeś w srebrzystej zbroi, nie goniłeś moich demonów. nie, ty wręcz nie wiedziałeś że istnieją. czekałam, choć wiedziałam, że byłam tylko ozdobą. gdy zapadasz nocą w sen, nie śni mi się już otwarte okno. nie jestem wolna, nie chce już być. gdy podniesiesz na mnie swój delikatny głos, nie musisz mnie przepraszać. nie znam tego słowa. lęk mój jak karat już nie istnieje. gdy podniesiesz na mnie rękę, nie musisz kupować mi sukienki, pereł nie będzie tyle co łez. łez już nie ma. nieograniczona niczym studnia wyschła już dawno. łatwo wymykasz się z rąk. nic nie słyszę, nie widzę."szczęście to przelotny gość, szczęście to piórko na dłoni, zjawia sie gdy samo chce i gdy się za nim nie goni." nie damy rady razem sięgać gwiazd, bo wciąż czegoś nam zachłannie brak. otwórz oczy. szczęście to chwila niepewna swojej urody. kawa i dym z papierosów. szczęście to momenty z tobą i bez ciebie. więc nie wiem czy szczęście w ogóle jest. nie wierzę już w to, że gdy runął nasz świat, znów wiosna przyjdzie. młodość nie rozgrzeszy nas z błędów, a czas nie nauczy mnie nadziei. nie mam jej w sercu, nie mam serca. chcę być upadłym aniołem. może już jestem. może nigdy nim nie byłam. jestem nienasycona przesyceniem. _____________________________________________ nie będę próbować mówić kocham, każdym z moich słów. nie boję sie zaskoczenia, bo świat mnie już niczym nie zadziwi. nie będę się spieszyć z czułością, bo nikt na nią nie czeka. nie mam nic do stracenia. nie będę mówić szeptem, gdy w około zgiełk. prawdy nie mogę znaleźć, a dobrym już chyba nie warto być. twój żal jest bez znaczenia, a wszystko ma swój kres, jeśli w ogóle sie kiedyś zaczęło. tato, nie powtarzam twoich słów, nie są moim drogowskazami. nie próbuje nimi żyć, bo nie miałabym czym. jestem silna w swej słabości. nie musisz mi niczego wybaczać, nie uczyłeś mnie jaka mam być. nie musisz mnie rozumieć, na tym, czy na drugim świecie. Twoje ścieżki, zawsze były kręte, chociaż me własne nie są prostsze. i kiedy gubię się co dzień, nie trafię do twych rąk, gdyż nie wiem gdzie powinnam ich szukać, i czy kiedykolwiek dla mnie były. _____________________________________________ nie pragnę ciebie jak powietrza. nie jesteś wieczny, jesteś z popiołu. nie jesteś dla mnie wodą, umiem oddychać. w próżności sie budzę, i nie szukam już smutku. ja jestem smutkiem. nie smakuje nic jak dawniej. nie mogę powiedzieć, że umarłam całkowicie. zniknęło coś czego szukałam. proste symbole z dzieciństwa wciąż pamiętam, choć mocno zatarły sie w mej wyobraźni. co się stało z tym wszystkim, dzięki czemu myślałam, że świat to kolorowy balon i czapeczka na urodziny. pękło jak bańka mydlana, a odradzająca sie co noc kolejna chwila, nie jest już tym co kiedyś. nie śpię już od 3 lat. i to również, przestało być jakimkolwiek problemem. nauczyłam się,że rodzynki w serniku są dalej tylko rodzynkami, a nie przejawem miłości. są tajemnicą drugiej strony, a ja dawno zgubiłam klucz do sekretnego ogrodu. być może kiedyś uda mi się znaleźć tylną furtkę jednak to będzie przejście do miejsca skąd powrotu już nie będzie. nie wiem czy świadomość jest dla mnie wyzwoleniem. nie jesteś już dla mnie czułym miejscem ani solą w oku

Brak komentarzy: