... przynajmniej będzie jeden dzień przerwy. Nie jest mi łatwo. Raczej zajebiście trudno. Tak cholernie. Szczególnie, że tkwię w tym sama. Może z własnego wyboru, może z braku pomysłu na przyszłość. Nic nie jest, tak jak bym chciała. A może przesadzam, i wcale nie jest aż tak źle. Gubię się. Czasem mam wrażenie, że nie jestem sobą. Że gram cały czas.
I nic. Jak zwykle, coś przeważa. Jakaś część mnie traci sens, traci ochotę i przez to, tyle rzeczy przechodzi obok mnie. Bierność. Przyzwyczajenie. Chcę tańczyć. Chcę poczuć, że do czegoś się nadaje. Mieć pewność, że całe dotychczasowe moje życie nie jest jedną zmarnowaną historią. Jednak usilnie dążę właśnie do takich wniosków.
Boje się siebie. Wyniszczam. Maltretuje.
To kara. Piętno, którego nie umiem zwalczyć.
__________________________________________________________
i miss you meet me on the dancefloor.
i love you.
i want... but i know that it is impossible.
fuck the system.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz