od zgryzoty.
smutku.
zniecierpliwienia.
przygryzam do krwi i z zachłannością patrze, kiedy pojawią się pierwsze odcienie czerwieni soczystej.
skóra schodzi z dłoni, jakby chciała pokazać że źle się dzieje. czas uciekać, szybko i przed siebie.
nie potrafimy się porozumieć.
nie umiem dostrzec w Tobie tej szczerości i tego zapału.
wszystko się zmienia.
śnieg sypie, jakby chciał zatrzeć ślady boleści świata.
oszukuje sie namiętnie.
robie to skrycie.
chowam głeboko pod swoje warstwy zewnętrzne.
dźwięk odbija sie od ścian.
jest cicho, choć głośniej być nie może.
naprawdę chciałam nie musieć powracać do tego, do czego powracać nie chciałam.
_________________________________________________________________________________
przyklejam sie do podłogi, i trudno mi wstać.
tak trudno, że może już nie warto.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz