sobota, 22 listopada 2008

magia.

jest magicznie.

może to przez ten śnieg.
może przez to, że już przez skórę czuć klimat świąt.
zapach pomarańczy. wszechobecny cynamon, który uwielbiamy z Aleksandrą.
czerwono w sklepach. na ulicach biało.
taka magia tych dni.


nuty, dźwięki. zapachy, piękno.


kolejne dni bez Ciebie.
każdego Ciebie.
który to już rok.


zupełnie nie rozumiem o co tyle hałasu.

a dzieci się cieszą, z pisania listów do cudownego pana, żyjącego wciąż w ich bezgrzesznych umysłach, dobrych aniołków, ze szczerym uśmiechem.
_________________________________

chętnie poszłabym do teatru.
w ramach słabych przeżyć emocjonalnych.
albo innych od codziennych.

tak, chciałabym.

goździki, czerwone wino.
imbir i na wagę kupowana kawa.
aromaty, olejki.
migdałowe ciasto pachnie. tym wszystkim i całym sercem, które wkłada w jego robienie Alicja.

już nie mam czasu na docenianie tego starania.
tego poświęcania.
tylko szacunek.

nie mam już czasu. właściwie mam go coraz mniej.
tak mało.

___________________________

zaczął się wyczekiwany przez wszystkich okres radości.
dla mnie to tylko wspomnienia.
smutek.
sztuczny uśmiech.
i cała otoczka, która dotyczy podmiotu, jakim jest wspaniała rodzina.

dla mnie nie niczego wspólnego.

_____________________________

róż i berberysy.
piżmo.
irys.

wybacz.

Brak komentarzy: