środa, 31 grudnia 2008

po już.

mało myśli.
jednak pomimo tego, Ty wciąż w nich jesteś.


koniec roku.
zgubnego roku.
wyjątkowego.

strasznego.

ostateczne wyjście z worka z napisem, poniżej czegoś.

_______________________________________

moja głupota nie pozwala mi myśleć racjonalnie.
bo wciąż mam nadzieje.

złudną, i tak okrutną.
________________

najbardziej dziękuje W.
kocham.<3

wtorek, 16 grudnia 2008

halo.

rozmarzenie.
senność.

to jest jakiś okres przejściowy.
niektórzy ludzie mnie tak niesamowicie drażnią, że nawet nie jestem w stanie nic im odpowiedzieć.

____________________________________________

cierpię na chroniczny brak środków.
a także, brak chęci.
znowu wraca jakaś apatia.

nic mi się nie chce.
ot, co.

niedziela, 7 grudnia 2008

show me.

So if you’re looking for devotion, talk to me
Come with your heart in your hands
Because me love is guaranteed

So baby if you want me
You’ve got to show me love
Words are so easy to say, oh ah yeah
You’ve got to show me love

Show me, show me baby
You’ve got to give it to me, give it to me, give it to me yeah
I don’t want no fakes, don’t want no phoney
I need you love
Show me, show me, show me baby
Give it to me, give it to me
I am not a toy, I’m not a play thang
You’ve got to understand .
najlepsza.!

wtorek, 2 grudnia 2008

ah, czyżby to był jakiś koniec i początek zarazem?

Ćma lecąc do jasności żarówki
wiatr dmie w żagiel żaglówki
wyłania się obraz cudownej przyrody
czy Twoje życie zależy od pogody.

SA co mi powiesz, jeśli spytam się, czy pójdziesz ze mną do nieba ?
choć dla mnie nieba nie ma, możemy wymyślić tyle ile trzeba
i razem w tych swoich marzeniach stęsknionych
udać się w te ukochane przez nas strony.

a co mi powiesz, kiedy w mych oczach nie dojrzysz już życia?
i jeśli nie znajdziesz w mym ciele nic do ukrycia.
czy zacznie się dla Ciebie czas melancholii i rozpaczy
a ciemność całego tego stanu swą obecnością uraczy.

a może właśnie wszystko na lepsze się zmieni.
a życie nabierze słonecznych promieni.
i będziesz płynąć po świecie z nową istotą
i spełniać jej marzenia z największą ochotą.

czy teraz już wiesz, kim dla Ciebie jestem?
radością, uśmiechem i czułym gestem.
czy może obarczać Ciebie swym całym istnieniem,
i sprawiam, że szybko znikasz, nie wiem.

a jeśli teraz to moje ostatnie słowa,
czy zacząłbyś to wszystko od nowa?
znając losy kolejnych dni,
zaufałbyś mi ?

a może się boisz, że gdy zamknę po cichu powieki
i zwolnię Cię z nade mną opieki
nie zdążysz powiedzieć, że nie chciałeś by tak było,
i w takiej niezrozumiałej poetyce się skończyło.

sam chyba nie wiesz.

Biało, czysto bez agresji bez cynizmu zbędnych słów.
Czy ujrzysz mnie w swym śnie znów.
Czy to niebo, po którym gwiazdy tańczą nieskończenie
pozwoli spełnić Twoje pragnienie.

czekaj i walcz o nowy dzień.

gy.
________________________________________________________________

I znów jesteś bogatsza ode mnie - o tę śmierć którą Ci wymyśliłem i już się stała ważna: w zalążkach twoich piąstek dojrzewają chrabąszcze. I jesteś ironiczna jak piszący się wiersz a ja mam dłonie smutne jak opuszczone gniazda i każda cząstka myśli znów Ciebie żywą zmyśla . I próbuję z warg zlizać nie chcianą szorstką rosę - rdza mówi językowi i język "nie" powtarza. Dłonie nie moje... Nagle gwiazda przez dłoń przecieka. I choć zamknąłem oczy ugina się powieka więc wiem już, że ta gwiazda jest Twoją krwią, co rośnie aż do nieba, najdłuższe spojrzenie Twego serca. [r.wojaczek, gwiazda.]
___________________________________________________________________



"Cisza bez ciszy
Nie jest już tą ciszą
Cichą
Nie jest cicho
Ale jeśli cicho
Jest w ciszy
To cisza
Jest najcudowniejszą
Z cisz
Bo czym cisza cieszy
Samą tylko
Ciszą cichą Myśli swych.."

poniedziałek, 1 grudnia 2008

grudzień.

gdzie ten śnieg.
gdzie klimat, który przyszedł na chwilę.

zamilkł.

listy miłosne.
wiersze.
słowa.

czując zażenowanie obnażam się przed Wami, z nadzieją, że jakaś część Was, na chwilę się zastanowi, nad zgubnym działaniem miłości.
i z całą tą torebką pełną nadziei, mylę się, że potrafię wybaczać.

ciche płatki śniegu, spadają na moje włosy, delikatnie wirując, w moim śnie.
i w moim śnie, spotykamy się po cichu, jakby się bojąc, że ktoś nas przyłapie.
a przecież nie jesteśmy już razem.
właściwie się nie znamy.

a może nigdy się nie znaliśmy i nigdy nas nie było ?

kombinacje, wtórujące dźwięki z tej podróży, towarzyszą mi w codzienności przeżywania.
wstaję rano, i przeogromna tęsknota, tak doskonale ogarnia całe moje " ja", że nawet nie jestem w stanie spojrzeć za okno. a tam pustka. a tam ciemność.
czasem tylko słabe promienie zimnego słońca, pokolorują niebieskość nieskończoną, i widoczną w każdej sekundzie.

czy Ty nie czujesz, żaden presji, którą stara się Ciebie obarczyć ten pieprzony komercyjny świat?
____________________________________________________________________

a za niedługo czas świąteczny.
czas rodzinnych wzruszeń.
czas rodzinnych sztuczności.
czas wiary i niewiary.

czy myślisz, że wierząc jesteś w stanie przeżyć kolejny dzień?

siedząc za stołem, na którym widnieją popisy mam, babć, cioć, czy tak naprawdę czujesz się szczęśliwy? czy to jest właśnie to czego chcesz ?

bezwolni, zamknięci w społecznej hierarchii, usadzeni w miejskiej domowej przestrzeni, mali obywatele. śmiejąc się, jak często przez łzy, starają się dostrzec w tym całym blichtrze i cudowności świąt, jakąś część tego co jest najważniejsze.

a my byśmy razem szli, trzymając się za ręce, wypowiadając życzenie, kiedy na niebie pojawi się spadająca gwiazda. czy wierzysz w cuda ?

historia zakreśla nowe koło w cyklu egzystencji. sekunda, ta obecna jest po sekundzie już historią. czy to nie dramatyczne, zdając sobie sprawę, że nasze życie ucieka nam przez palce, nie zważając na nasze prośby i pragnienia. ucieka jak w popłochu wystraszone dziecko. a może szybciej.

a w Krakowie czas płynie wolniej. zatrzymując się ulicy, liczysz światełka które opatulają swoim ciepłem latarnie, choinki, okna, domy... odbijają się ich promienie w Twoich oczach, i czujesz jakbyś zatracał się w mijającej chwili. lubisz żyć złudzeniem ?

a przecież tak wiele z nas, z radością oczekuje świąt. choć może to tylko kalkulacja zysków i strat, które można przeliczyć na ilość wolnego czasu. gdzie to całe przeżywanie. widzisz, teraz już nic się nie liczy.

a mogliśmy być szczęśliwi. będąc tylko dla siebie, idąc przez alejki parkowe, wśród wirujących płatków śniegu, wiedząc, że za chwilę skończy się nasz świat.

*on nie doczekał kolejnych świąt, żegnając się nawet nie wspomniał, że kocha. wyszedł bez zbędnych słów, i zrobił to tak po cichu...jakby wiedział, że nie wróci.
** a ona, snując kolejne plany, czekała wiernie i z miłością w sercu, oszukując siebie, na jego powrót. w gruncie rzeczy przeczuwała, że widzi go ostatni raz. nawet nie powiedziała, że kocha. choć on o tym wiedział doskonale. i tak mijają jej kolejne dni, kiedy niepogodzona z jego odejściem, wciąż zasiada do stołu z nadzieją, że za chwilę przejdzie przez próg.

czy teraz rozumiesz, że nadszedł dla mnie czas melancholii ?
____________________________________________________________________

środa, 26 listopada 2008

oh.

apatycznie.

skrajnie emocjonalnie.

czemu się patrzysz ?
______________________


artykuły paragrafy zadania.
po nic to.

______________________

nawet to nie może się udać.
a chciałam się cieszyć.
choć tym.

super.

wtorek, 25 listopada 2008

problematyka.

dziwni ludzie.
kreatywność.
działania.

nieposkromione ambicje połączone z głupim uśmieszkiem przekonania.
____________________________________________________

czuje się jak Werter.

Czyż musiało tak być, że to, co tworzy szczęście człowieka, stało się znów źródłem jego cierpienia? Pełne, gorące uczucie mego serca dla żywej natury, które dawało mi tyle rozkoszy, które mi świat otaczający w raj zamieniało, staje się teraz dla mnie nieznośnym dręczycielem, katującym duchem, który prześladuje mnie na wszystkich drogach.

Natura ludzka ma swe granice, może znosić radość, cierpienia, ból aż do pewnego stopnia i ginie, gdy tylko ten stopień przekroczy. Nie chodzi tu więc o to, czy ktoś jest słaby, czy silny, tylko – czy może przetrwać miarę swego cierpienia, moralnego czy fizycznego, i uważam za rzecz równie dziwną mówić, że tchórzem jest człowiek, który sobie odbiera życie, jak byłoby niewłaściwe nazwać tchórzem tego, który umiera na złośliwą febrę.

dokładnie tak.

niedziela, 23 listopada 2008

...

przyszła zima.

jest biało.
zapisane kartki papieru, błękitne atramenty i słowa.

a za oknem szczęśliwi ludzie idący na pierwszy zimowy spacer od tak dawna.
radości.
_______________________________________________________


"To Twoje życie i kończy się z każdą minutą."
"Kiedy cierpisz na bezsenność nigdy naprawdę nie zasypiasz i nigdy się nie budzisz."

_______________________________________________________

myślałam, że powoli to mija.
ale, przeczytałam to. znowu.
wróciło.
chociaż spokojniej.
ciszej.

pewność moja, że przeszło to wszystko zmalała ponownie.
a mam takie małe życzenie.

...
______________________________________________

chciałabym dożyć do 18 - tki. tej przysłowiowej nowej drogi.
a potem, jest mi już obojętne jak będzie.

bo wtedy minie rok.
a dla mnie to jakby cała wieczność.
______________________________________________

"Drogi Leonardzie, patrzeć życiu prosto w twarz, zawsze prosto w twarz. Poznać je, jego smak. W końcu poznawszy je, pokochać takim jakie jest. A potem…. Zrezygnować z niego. Leonardzie, między nami lata, wciąż lata, wciąż… miłość, wciąż… godziny…."

sobota, 22 listopada 2008

magia.

jest magicznie.

może to przez ten śnieg.
może przez to, że już przez skórę czuć klimat świąt.
zapach pomarańczy. wszechobecny cynamon, który uwielbiamy z Aleksandrą.
czerwono w sklepach. na ulicach biało.
taka magia tych dni.


nuty, dźwięki. zapachy, piękno.


kolejne dni bez Ciebie.
każdego Ciebie.
który to już rok.


zupełnie nie rozumiem o co tyle hałasu.

a dzieci się cieszą, z pisania listów do cudownego pana, żyjącego wciąż w ich bezgrzesznych umysłach, dobrych aniołków, ze szczerym uśmiechem.
_________________________________

chętnie poszłabym do teatru.
w ramach słabych przeżyć emocjonalnych.
albo innych od codziennych.

tak, chciałabym.

goździki, czerwone wino.
imbir i na wagę kupowana kawa.
aromaty, olejki.
migdałowe ciasto pachnie. tym wszystkim i całym sercem, które wkłada w jego robienie Alicja.

już nie mam czasu na docenianie tego starania.
tego poświęcania.
tylko szacunek.

nie mam już czasu. właściwie mam go coraz mniej.
tak mało.

___________________________

zaczął się wyczekiwany przez wszystkich okres radości.
dla mnie to tylko wspomnienia.
smutek.
sztuczny uśmiech.
i cała otoczka, która dotyczy podmiotu, jakim jest wspaniała rodzina.

dla mnie nie niczego wspólnego.

_____________________________

róż i berberysy.
piżmo.
irys.

wybacz.

środa, 19 listopada 2008

krecia robota.

chój* z Wami ciemne krety.

nie lubię Was.

a co.

* wersja mniej wulgarna.

sobota, 15 listopada 2008

poranek.

czasem rano budząc się, nie otwieram oczu.
boje się, że je otworze i będzie ciemno.

tak ciemno jak jeszcze nigdy.
bo może wtedy będę już w innym świecie.

chociaż czasem właśnie tego chcę.


a poranek to taka łagodna pora dnia.
zapach.
gwar.
radość i śmiech.

tyle może się wydarzyć, i tyle od niego zależy.
_____________________________________

bukiet kwiatów na stole dla Ciebie w wazonie stoi.
czerwone róże pachną tak jak lubisz najbardziej.
jednak ukochana twarz już wyszła.
i nie wróci.
___________________________________

"W ciszy poranka jest nadzieja
otwierasz okno pełne słońca
jeszcze nie jestes wcale pewna
czy przebudziłaś się do końca
...
lecz w jasnym oknie jest nadzieja
i z niej to płynie przekonanie
że nawet jednym swoim gestem
dosięgniesz to co ci pisane"

spokój.

orzechy.
rodzynki.
wanilia.
razem.

p-y-c-h-o-t-a!

______________________

w pewnym miejscu wieczorem nieopodal ulic lansu piliśmy to co lubimy.
szczęśliwie.
spokojnie.

pragnienia młodych rozmarzonych ludzi sa największym naszym skarbem.
jesteśmy, gdy żyjemy.
trzeba się bawić.

oh, na poziomie oczywiście. ;]
_______________________

grechutę słucha się najlepiej zawsze.
on jest ponadczasowy.
jest mistrzem.

będzie.
wlewa nadzieje w opuszczone serca.

ale najlepiej słychać go w pochmurne jesienne wieczorne
widząc że za oknem coraz ciemniej
płomień świeczki gaśnie
a po domu roznosi się pyszny zapach pomarańczy.

Mandarynki i pomarańcze.
Pomarańcze i mandarynki.

___________________________

"można wspólnie czas przemienić
i zwyczajne w ważne zmienić... "

czwartek, 13 listopada 2008

ania miszcz. <3!

"Musisz zapamiętać każdą krótką chwile
każdy szept i każdy gest
wszystkie moje miny dobre i złe godziny

To co już nie zdarzy się
chce byś o tym wiedział
ja naprawde byłam z krwi i kości stałam tu
w to co między nami tak jak ty wierzyłam

Kto zapamięta jak nie ty
opowiedz mi kiedyś znow jak bylo nam na początku opowiedz mi jeszcze raz jak bylo kiedyś dobrze nam

Zapamiętaj wszystko czytaj mnie ukradkiem
czas ucieka szkoda go
przecież tutaj byłeś każdą rzecz widziałeś

Gdzie jeszcze piękniej było gdzie?
opowiedz mi kiedyś znów jak było nam na początku ..."

środa, 12 listopada 2008

?

jak to jest.
jedni odchodzą, drugim jest mnie za mało.

ci którzy mieli być na zawsze, zostawiają tylko suchy za sobą ślad.
przychodzą nowi.

albo mało istotni, którzy pragną.

właściwie nie wiem czego chcę.
czy już sama zmuszam się do kochania Ciebie.

nie wiem.
będę sama.
jestem i byłam.

choć wkoło tyle ludzi, dobrze chcących dla mojej psychiki.
_________________________________

czy gdybym była taka jak ona, kochałbyś ?
_________________________________

coraz gorzej.
coraz bardziej.
coraz dramatyczniej.

zaprzepaszczam kolejne dni.
choć tak mocno chcę, być taką jaką sobie wymyśliłam.
i jaką ona chciała by mnie widzieć.

już nie umiem.
a chciałabym chociaż na jeden dzień.
wtedy wszystko byłoby inaczej.

myślę.

czwartek, 6 listopada 2008

night.

źle mi.

bardzo.

jutro przejdę się sama po ciemnych ulicach, zakamarkach, błądząc myślami w innych miejscach.
kupie coś.
powspominam.
porozmawiam.

i dalej będę sama.

jak zawsze.
na zawsze.

wypiję litry wódki, wina, whisky.
będę patrzeć na te obrazy, które wciąż są dla mnie najmilsze.
i będe przekonywać ją, że jesteś wciąż dla mnie najlepszy.

po co ? skoro i tak wiem, że czujesz większą nienawiść, niż miłość.
choć nie mam pewności.

pójdę odwiedzić tego, którego nigdy nie było.
który tak jak i Ty bał się mną zająć.
zabrakło mu odwagi.
a ja muszę ją mieć codziennie biorąc siebie w swoje ręce.

i mam powiedzieć, że jest mi łatwo.
że jestem szczęśliwa, niesamowicie.

niezmiennie patrzę na to co było.
tak, żeby mieć pewność, że to w ogóle miało miejsce.
tylko po to.

<3
______________

wieczorne kreacje błyszcząco przenikają moje i Twoje ciało służąc nam za doskonały obraz rzeczywistości.

wtorek, 4 listopada 2008

Si tú no vuelves
Se secarán todos los mares
Y esperaré sin ti tapiado al fondo de algún recuerdo
Si tú no vuelves
Mi voluntad se hará pequeña
Y quedaré aquí junto a mi perro espiando horizóntes

Si tú no vuelves
No quedarán más que desiertos
Y escucharé por sí algún latido le queda a esta tierra
Que era tan serena cuando me querías
Había un perfume fresco que yo respiraba
Era tan bonita, era así de grande y no tenía fin

Y cada noche vendrá una estrella a hacerme compañía
Que te cuente como estoy que sepas lo que hay
Dime amor, amor, amor... Estoy aquí ¿no ves?
Si no vuelves no habrá vida, no sé lo que haré

Si tú no vuelves
No habrá esperanza ni habrá nada
Caminaré sin ti con mi tristeza bebiendo lluvia
Que era tan serena cuando me querías
Había un perfume fresco que yo respiraba
Era tan bonita, era así de grande y no tenía fin
No tenía fin...

jeśli.
to jeśli już się stało.

nubes negras.

Moriría por ti
por ti movería cielo y tierra, si pudiera.
Cuanto daría por tenerte a mi lado,
sin ti me sentiría acabado.

Ya la han visto por ahí,
siempre tan distante e intocable como siempre.
Eres el cielo y el infierno de mis suenos,
Te he soñado tantas veces.

Nubes negras sobre mi corazón
nubes negras sin ti todo se acabaría
nubes negras sobre mi corazón
nubes negras sin ti me moriría

No podría estar sin ella,
me moriría del dolor.
No podría soportarlo,
cuando no siento su calor,
cuando no siento su calor

[...]

Estoy cansado del juego,
no lo puedo soportar.



dobrze, że tego nie zrozumiesz.

wiesz, taki grafik.

o masz.
piątek z nią.
sobota z nią.

niedziela zabawnie
poniedziałek zabawnie.
wtorek poważnie.

środa poważnie.
czwartek niechętnie.
piątek zabawnie.

sobota od rana jesteś ukochana.
________________________________________________________

sweet things
tylko nikomu ani słówka.

“wielka miłość zdarza się w życiu tylko raz, wszystko, co następuje potem, jest tylko szukaniem tej utraconej miłości”.
<3.
_____________________________________________________________________
Ya te lo tengo advertido
Lo tengo bien decidido
Yo te voy a enamorar,
conmigo tu vas a estar
No quieras disimularlo,
Si en mi tambien has pensado
Vente conmigo que yo quiero estar contigo.
<3



wtorek.

jakie to płytkie.
jakie puste.

nie jestem w stanie się przebić, przez całą tą Waszą warstwę przebudowanego ego.
szyderczy śmiech.
tak infantylny, prosty, prostacki.

i co ? nie wiem co Was bawi.

chcesz się pokazać, i jakoś dać innym szansę, na uwierzenie w Twoje możliwości.
nie nie nie!
nie możesz, bo oni i tak będą się na Ciebie patrzeć jak na kretyna.

zaszufladkowali Cię dawno, zamknęli w pudełko z napisem : słodka idiotka.
taka do śmiania, taka do pierdolenia od rzeczy.
głupia, prymitywna, niemyśląca.

jak trudno jest odejść od stereotypów.
nie cieszyć się z niepowodzeń innych, tylko wspierać ich w tych porażkach.
tak tak. trudno jest się przyznać, że bawi nas czyjaś niewiedza.
czujemy pogardę, szydzimy, a rozmawiając z nim udajemy.

udajemy tych dobrych, pomocnych, życzliwych.
ile bajek każdy z nas tworzy codziennie.

bazujemy na tym, kopiemy pod gorszymi dołki, jeszcze większe. po to, aby bardziej zabolało.
przecież oni i tak nic nie czują, są na to za głupi.
potem tylko będzie już za późno, żeby zastanowić się czy byliśmy w porządku.
nie odmieni się rzeczywistości, nie odpowie na pytanie czemu.
nie zdajecie sobie sprawy, ile Wasze zachowanie kosztuje.
później, nie udawajcie że jest Wam żal.
w gruncie, rzeczy i tak będziecie się cieszyć.

tylko czy tak naprawdę, to jest prawdziwa wiedza? mądrość, dobroć ?
wątpię.

dlatego, dziękuje Wam za każdą chwilę, kiedy mogę się czuć jak kretynka.
kiedy wyśmiewacie, i chcecie pokazać jak bardzo doskonali jesteście.
przykro mi, że nie jestem tak wspaniała jak Wy.

chyba wolę być, ta głupszą. Porozmawiajmy o życiu.
Ja przynajmniej będę wiedzieć jak bardzo boli śmierć.
Ja będę tą skromną, nie wychylającą się jak głupia, po poklask i uznanie.
Zrobię swoje, a Wy będziecie się kisić w plastikowym słoiku z napisem wiedza.
Bądźcie sobie wszystko wiedzącymi.
I każdy niech idzie w swoją stronę.
_________________________________________________________

nawet nie zasługuje na to...
szkoda.

duże niebieskie oczy.
a pod nimi spływają wielkie krople.
przezroczystości.

kocham.
pamiętam.
i stać mnie.

a Ty przechodzisz obok, nie patrząc się.
wyniszczasz.
wiesz, dziękuje Ci.
zawsze potrzebowałam właśnie takiej szkoły życia.

poniedziałek, 3 listopada 2008

wieczorem.

jest mrocznie.
ciemno.
tak strasznie dziwnie.
a teraz spadają jeszcze z nieba takie chwile melancholii.


czasem tak sobie myślę, że chciałabym taki moment.
kiedy wracam i ktoś na mnie czeka.
na dworcu, w domu, w parku, w mieście. wszędzie.
ktoś przyjdzie, pomoże i będzie.

ale to tylko głupie gadanie, tej wrednej ohydnej egoistki.
________________________________________

umieram.
a ponoć śmierć nie boli.

mnie jednak z każdym dniem ogarnia taki ból.
przeszywa każdą część mojego ja.

i jeszcze Ciebie widzę wtedy kiedy nie chce.
_______________________________________

Kraków jest piękny nocą.
<3.

niedziela, 2 listopada 2008

law law.

dzień się dłuży.
tak cholernie.

i tak jestem z siebie dumna.
odważyłam się. po całej piątkowej dezorganizacji.

a w piątek mam iść na grób Patryka.
i znowu szczegółowo cało- roczny, układany plan trzeba będzie zacząć od nowa.

ah.

_______________________

i tak dobrze o tym wiesz.

sobota, 1 listopada 2008

Ósmy dzień tygodnia

"- Agnieszka.
- Co, kochanie?
- Gdybym nie miał ciebie, nie chciałoby mi się żyć. Ty jesteś teraz jedyną rzeczą, w którą wierzę naprawdę. Ty, nic więcej. Mam chyba prawo tak myśleć. Gdybym nie miał ciebie, zrobiłbym wszystko, aby się zgnoić do końca, tak, żeby już nigdy nie kochać, nigdy nie wierzyć i nigdy nie cierpieć. Bez ciebie ta strona krat nie ma dla mnie sensu, tak samo jak i tamta. Rozumiesz?
- Tak. Ale nie mów już o tym. Myśl o jutrze.
- Dobrze.
- Przyrzeknij mi. Przyrzeknij mi, że będziesz myślał tylko o jutrze, że nie wspomnisz nawet o tamtym wszystkim. Dobrze?
- Tak.
...
- Chcesz się skończyć, Grzegorz?
- Możesz to nazwać, jak chcesz. Nazwa jest w tym wypadku obojętna. Żadna metafora nie zagra. Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie."

wiesz, właściwie mogłabym powiedzieć to samo.
nie mam nic.
już nawet nie mam siebie.

Dom mojej matki.

"Matka moja umarła. Umarła nie dlatego, że nie spełniła swych pragnień, lecz dlatego, że była starą i schorowaną kobietą. Jej ostatnie słowa nie były skargą, że nie doczekała małego, własnego domku, lecz życzeniem szczęścia dla mnie.
Ja pozostałem. Żyję i dalej cieszy mnie widok jasnych, wielkich domów. Wiem, że mieszczą one w sobie również wiele pragnień, cierpień, na pewno o wiele większych i słuszniejszych od tych, które miała moja matka.
Lecz czasem ciężko mi żyć: właśnie wtedy, kiedy przechodzę obok takich wielkich, jasnych domów, a także kiedy nocami wałęsam się po krzywych i piaszczystych uliczkach przedmieścia, gdyż z natury swej jestem włóczęgą. Pogodziłem się już z owym dziadem, opowiada mi on czasem o wszystkich najwspanialszych rzezimieszkach, jacy deptali te ulice, i oczy jego są pełne marzenia.
Tak, jest mi ciężko, gdy patrzę, w oświetlone lub ślepe — nocą — okna każdego domu. Lecz najbardziej smutno mi, gdy idę wieczorem nad Wisłą i widzę odbijające się w wodzie światła: ulic, domów i gwiazd.
Bo pamiętam, że matka moja chciała, aby jej mały, własny, kolorowy dom — stał nad rzeką. "
M. Hłasko.

scenariusz.

scenariusze wciąż te same.
historie miłosne

" - Promieniejesz ? to seks ?
- Nie, miłość.

i spojrzała z tym blaskiem w oczach, na ukochaną twarz Jego.

...

powiedział prawdę o sobie.

- How feel your heart ?
- It's a little bit broken. "

konwencja.
______________________________________

"Dano ci życie, które jest tylko opowieścią; ale to już twoja sprawa, jak ty ją opowiesz i czy umrzesz pełen dni."
"…najbardziej kochamy tych ludzi, te sprawy i te rzeczy, od których bieg życia każe nam odchodzić - nieraz na zawsze."
"Czy pani wie, co to jest nie przynieść człowiekowi nadziei? To gorzej niż go oślepić i zabić. Ja wiem, że on czeka na tę nadzieję, i to ode mnie. Ja nie mogę z nim rozmawiać; ja czuję, że sam nie powinienem żyć. Cóż jest warte własne życie, jeśli się innym nie przynosi nadziei?”

listopad się zaczął.

wczorajszy dzień był dziwny.
mysterious.

kucyki pony, kapelusze, dynie, wariacje.

zaskoczenie, nienawiść, miłość.

wasze teorię, że mi przejdzie, nie mają sensu.
nic nie przechodzi, nic nie mija.

dismay. huge.

kiedyś myślałam jak to jest, nie móc przejść przez centrum miasta, będąc niezauważoną. być szarym człowiekiem. teraz źle się z tym czuję. czujesz na sobie, obserwację, tą całą zazdrość, te wszystkie puste i snobistyczne spojrzenia.
choć może teraz jest mi wszystko jedno.

ghossip.

jak to dziwnie jest poukładane.
tak żebym nie mogła sobie poradzić, żeby wciąż wracało.
żebym mała pretensje do siebie i płakała.

ciekawe jak nasza dynia. może się jeszcze trzyma na metro centralnym chodniku.

jak to słodko widzieć, uśmiech na czyjejś twarzy, wywołany moim poczuciem humoru, moim śmiechem, moim głosem. nieważne czy to z politowania, czy ze szczerego rozbawienia.
ważne że choć na chwile, ktoś się uśmiechnie.

jestem okrutna.
lecz czy ja prosiłam abyś mnie wciągał do historii swojego życia ?
mówiłam, prosiła, błagałam.
mam nieszczęście.

ta sztuka właściwie opowiadała o mnie. teatr studio.
to był ostatni raz kiedy można było poczuć jej wydźwięk na scenie.
"coś się kończy, coś się zaczyna", jakby to powiedział Sapkowski.
aktualnie.
bezceremonialnie.
kompaktowo.

głośno wołająca tęsknota.
do życia.
do ludzi.
coraz słabiej.
coraz ciszej.
coraz wolniej.

brakuje już powietrza.
__________________________

codziennie postanawiam, że będę szła z podniesioną głową i uśmiechem na ustach.
że nie będę robić z siebie pokrzywdzonej osoby.

jednakże nigdy nie potrafię swojego planu wdrożyć w życie.
tak sobie myślę, co by było gdyby.

gdyby ktoś mnie nagle złapał za rękę. i już nie puścił.
gdyby...

What would you ask if you had just one question ?
na zawsze ty.
nieważne jak.
nieważne czy.
bo wiesz, tak już mam.
ah.

w rzeczywistości, nie jest to możliwe.
dobrze, współczułabym komuś tak głupiemu.
dla niego byłaby to droga przez ciernie.
nie jestem tego warta.

Wiola powiedziałabym w tym momencie, że mnie pierdolnie.
Ah, takie są fakty moja kochana.

a jutro są...
_____________________________________________
" na żadnym zegarze nie znajdziemy wskazówek do naszego życia.
Back up to heaven all alone
Nobody calling on the phone "
...a ja Ci daję świat cały,
śpiew ptaków i blask słońca.

Wiarę nadzieję i miłość,
która trwać będzie do końca.

ona zawsze kocha i czeka.
traktuje mnie jak człowieka.
kruchego.
który umiera każdego dnia.
jest zawsze, gdy czuję, że jutro mnie nie będzie.

a ja się boję, że gdy Jej zabraknie nic nie zostanie.
niebo przysłoni ciemna chmura, słońce wyblaknie.

a ja z nią za rękę, schowamy się w duszne i ciasne pudło.
chwil, wspomnień i melancholii.
zawiążą nas czerwoną wstążką, zapalą i rozsypią w ogrodzie Pana Boga.
Pana dla Ciebie. nie dla Nas.

tylko jednego dnia, każdego roku, przyjdziesz się przywitać.
przyniesiesz smutne kwiaty, i łzy Ci popłyną po policzkach.
zrobisz wszystko, aby szybko wyschła i uciekniesz, bojąc się, że ktoś zauważy.

a w domu będziesz przeżywać na nowo całą tą historię.
zaśniesz, a gdy obudzisz się zapomnisz.

Tylko, ta wyschnięta strużka po łzach, przypomni, że wciąż kochasz.

walczymy.

Życie ciągle nas uczy bez chwili wytchnienia,
wciąż nas modyfikuje, poprawia i zmienia,
daje lekcję za lekcją, sprawdza nam zadania
i strofując do dalszej pracy nas pogania.

Rozwija w nas wytrwałość - kiedy wędrujemy,
a cierpliwości na uczy - gdy coś dostać chcemy,
ostrożność w nas budzi - gdy parzymy palce,
pokazuje jak się pozbierać, po przegranej walce.

Nauczyło nas radzić sobie z problemami, które -
jak wielkie góry - piętrzą się przed nami.
A my gdy ktoś na zrani, blizny swe liżemy,
choć zdarza się nam upaść to jednak wstajemy.

Wiemy : nauka boli i skoro kosztuje;
nas to nie przeraża, lecz mobilizuje.

Idziemy pokonując przeciwności losu,
wierząc, że i na to znajdziemy swój sposób
by o życie grę wygrać. Znów dowiedziemy
ile jesteśmy warci, i że nie zginiemy.

marzenia.

A ja bym chciała zatrzymać czas
i żeby szczęśliwy był Twój świat.

Zatrzymać świat bym chciała, uchronić tych kilka chwil od zapomnienia,
życie tak szybko mija, i świat się zmienia.

Zatrzymać czas bym chciała, kiedy w słuchawce słyszę słowa
-" jestem zdrowa ".
Budzić się o świcie i poczuć Twego serca bicie.
A gdy Morfeusz światem już zawładnie, przytulić się do Ciebie,
spojrzeć w okno i szukać gwiazdy naszej, na ciemnym niebie.

Zatrzymać czas...czy to możliwe ?
Starość dziwne ma oblicze.
Życia zawsze mało, choć chciałoby się,
bo ono jeszcze trwało.

A może by tak duszę diabłu oddać ? by choć na trochę
wstrzymać czas - i tak trwać ? Daremny to trud.
Czar pryśnie, minie,
a życie i tak dalej popłynie.

pożegnanie.

Utrwalam sobie dziś w pamięci wyraz Twojej twarzy,
każdą bruzdę, włos srebrny i iskrę, która się jeszcze
w Twoim oku jarzy i uśmiech blady, który coraz
rzadziej gości na Twej twarzy. Myślisz, że smutku tego
nikt nie zauważy ?

Utrwalam potok słów, który międy nami płynął w szeregu
i ten niewypowiedziany - zamarły na ustach brzegu...
Milczenie to magiczna mowa, która płynie cicho, a treści
tyle w sobie zawiera, że zobaczysz co w sercu się mieści.

Miejsce naszych spotkań będzie puste stało.

Samotność potrafi tak mocno doskwierać, gdy nie ma do kogo
ust swoich otwierać.

A gdy nadejdzie już pora odjazdu, spojrzeć już więcej nie zdołasz
ni razu, drzwi zamkniesz za sobą i rękę uniesiesz na pożegnanie
i może łza w oku ci stanie, wtedy w mej duszy zrodzi si pytanie
- Czy doczekam powrotu ? czy życia m stanie ?

Wysyłam Ci w myślach ostanie przesłanie; los niech
Ci sprzyja - moje Ty kochanie, a Opaczność Boża
niech Ci drogę wskaże, gdzie przystań i ostoja,
szczęśliwej drogi Przyjaciółko moja...

wtorek, 28 października 2008

ile ja marnuje na to czasu.
życia.
pieniędzy.
radości.
chwil.

wszystkiego.
ale lubię to.

boli.
bardzo.

pęka. niszczy się. to co mam.
ah.

_______________________

nie jestem w stanie przestać.

poniedziałek, 27 października 2008

.

wiesz, widziałam Cię dziś.

sekundę.
moment.

cudowny.

_____________________

nie ma.

niedziela, 26 października 2008

rozwalanie.

cicho sza.
boli mnie głowa, od nadmiernej ilości swoich myśli.

nie ma terapii. nie będzie, i jak na razie dziękuje za aktywność w tym temacie.
nie chce tego. nie było nigdy to wynikiem mojej świadomej decyzji.
ja chce być chora. oszukuje się, że nie chce.
ale podoba mi się to.
to straszne, wiem.
ale lubię to robić. to mnie pociąga. urzeka. napawa tym wszystkim, czego nie mam w świecie.
nie chce tego kończyć. chociaż wbijają mi do głowy codziennie, żebym coż zrobiła. żebym nie marnowała sobie życie. chce to robić.
to jak narkotyk, wciąga. mnie wciągnęło, na tyle mocno, że zatracam się w tym bardziej i bardziej. coraz więcej pozorów, coraz mniej prawdziwej mnie. choć, od dawna nie było jej wiele.
to niesamowite, jak bardzo jestem inna. jak mniej szczęśliwa, z każdym dniem, spędzonym w tym mieście. z tymi ludźmi. ze sobą.
załamuje się na własne życzenie. choć szczerze, robię to celowo. robię to po to, aby mieć jakikolwiek pretekst, do bycia nieszczęśliwą.
nie chce dla siebie niczego. moje ktoś, nie istnieje.
nie będzie miało miejsca. tak, nie można mówić, że nigdy coś się nie zdarzy. ale ja nie chce. nie jestem w stanie naprawić swoich myśli.
choć to i tak niczego nie zmieni. od momentu, w którym Cię poznałam, zaczęłam wierzyć, że z tego wyjdę. coś pękło, na tyle szybko i mocno, że sama zaczęłam wierzyć, że wyjdę z tego gówna. zaufałam. po tym wszystkim, po tych wszystkich ludziach, zdarzeniach historiach, zaufałam.
zaskoczyłam siebie. tą pierwszą, jak i ta drugą.
tyle osób, mówiło, że powinnam dać sobie szansę. na normalność. na radość, i szczęście. tyle osób.
zatracałam się w tym. przełamywałam swoje zasady, konwenanse, swoje obawy przed tym wszystkim. naprawdę chciałam. naprawdę bardzo chciałam.
radością to było. momentami, chwilami. tym czego, nie da się opisać.
słowami, uczuciami, emocjami. no i co.

nic.

sama zniszczyłam to wszystko. swoim dystansem. swoim biernym postępowaniem. tylko, kurwa, ja się tak strasznie bałam. wstydziłam. nienawidzę się. bardzo. coraz bardziej.
to chyba najbardziej boli, że tyle osób, wmawiało, tłumaczyło, prosiło, chciało, wierzyło, udowadniało, że będzie dobrze. dla mnie. chciałam. myślałam.
zapisane mam wszystko w pamięci. w małych kawałkach. w niewielkich ilościach.
zostanie. będzie. choć teraz nie ma to znaczenia. było wszystkim.


i puk. i nic.
cisza.
tak po prostu. tak bez pomysłu.

sentymenty, mówisz.
nawet nie wiesz, ile masz racji.


jestem straszna. mam tego świadomość. ale nic nie chcę.
tracę świadomość. tracę uczucia.
coraz mniej, i coraz rzadziej zdarza mi się śmiać.
z resztą obrzydza mnie mój śmiech.
obrzydzam sama siebie.
choć wiem czemu tak jest. wszystko co robię prowadzi do coraz większej frustracji, zamglenia świadomości. nie mogę się cofnąć, i nawet tego nie chcę.

5 lat, a jakby od wczoraj. nawet nie pamiętam, kto podrzucił mi ten pomysł. musiał być bardzo chciwy. zagarniając mój umysł. zagarniając mnie. to tak jakbym podpisała cyrograf z diabłem. jakbym na wieczność stała się niewolnicą swojego umysłu. choć tak jest łatwiej. prościej. bezpieczniej. nie jest pięknie. pięknie byłoby z Tobą. i bezpieczniej, i mocniej.
i...

Ciebie nie ma. Nie ma i mnie. każdego dnia, ta świadomość coraz bardziej przybliża mnie do utraty świadomości, jednakże od dawna jej nie mam. omotana w ta całą chorobę, w to całe nieszczęśliwe życie, nie wiem, czego chciałeś.


jestem nikim.
i nie uwierzę, w Wasze słowa.
nie uwierzę, że widzicie we mnie kogoś.
może kiedyś byłam. teraz ciągniecie za sobą mój dawny obraz.
ten wygodny, łatwy i przejrzysty.

a ja jestem pustym ciałem, bez niczego. bez żadnego zaplecza. bez czegoś co można nazwać czymś. jestem dramatem, cierpieniem, i bezradnością.
jestem tym, bo chce tym być.

wtedy, dla Ciebie, chciałam się zmienić.
to nawet nie chodzi o głupią miłość, której pewnie i tak z Twojej strony nie było, tylko o Ciebie.
o kogoś takiego, kto był wszystkim. głupia ja.


teraz nie jestem w stanie kochać.
siebie, kogoś, nie wiem.

tylko dwie osoby kochałam. po swojemu, i na serio. Ciebie i ją.
moją kobietę. ona wystarcza mi w zupełności.

dlaczego nie jestem taka, jaką chciałbyś mnie widzieć.


i zgubiłam swój pierścionek.
nic nie ma sensu.
zero słońca. zero czasu. zero zer.
i nawet oni mnie nie cieszą.

błagam, nie mów że niszczę sobie życie.
umarłam.

wtorek, 21 października 2008

ciach, o.

beznadziejnie.

_____________

I am the wilderness locked in a cage
I am a growing force you kept in place
I am a tree reaching for the sun
Please don't hold me down
Please don't hold me down

I am a rolling wave without the motion
A glass of water longing for the ocean
I am an asphalt flower breaking free but you keep stopping me
Release me
Release me

I am the rain that's coming down on you
That you shielded yourself from with a roof
I am the fire burning desperately but you're controlling me
Release me
Release me. oh laura.

poniedziałek, 20 października 2008

poniedziałek.

co Ty ze mną zrobiłeś.

taki szczery Twój uśmiech.
takie to wszystko było piękne.

Ty piękny, to piękne. oprócz mnie.

mi wystarczył Twój widok.
teraz nie wystarcza.

teraz brakuje mi wszystkiego.

nie ma szansy, nawet małej.
choć...

tracę, zatracam, gubię.
tak się czuję, jakbym nie widziała dla siebie miejsca w przyszłości.

tak, jakby nie było dla mnie nikogo w niej.

tylko W. to i tak wiele.
pomijam fakt, jaka jestem.
pomijam, że na nic nie zasługuje.
i pomijam również to, że prawie mnie nie ma. mentalnie.
___________________________

mam golf w niebieskie paski.
boję się.

wieczorne rozmowy o konwenansach, tematach bliższych i dalszych, i przyszłości.

nic na mnie nie czeka. i nikt.

niedziela, 19 października 2008

fuck.

boli, boli, boli.
strasznie.

teraz będę nie do zniesienia.
wiem o tym.
choć to na moje własne życzenie.
czas mija, i nic.

bez zmian. coraz gorzej.
mało czasu, dużo obietnic.

staram się. a chuj prawda. nic nie robię.
tylko brnę w to dalej.

oszukuje. kłamie.
to mnie przeraża. i przerasta.
tak, nie mam siły na to życie.
___________________________________


egoistyczna księżniczka mówisz.

niedziela, 12 października 2008

13.

dni.

zmiana.

kolor. coś trzeba zrobić.
zaskoczenie.
niespodzianka.

jutro trzeba iść się zabawić.
błagam.
___________________

Whenever I wake up
Try and take the shape off
Turn into the whole wide world I made up " karen <3
same słowa.
same myśli.
wszystkie gesty.
wszystkie chwile.

bywały. są. nie nikną.

zdjęcia.
___________________

"To niewiarygodne
Aby wiara mogła dzielić
To niewiarygodne
Aby rozkosz mogła spalić
I niewiarygodne
Aby słowa mogły ranić
I niewiarygodne
Aby miłość mogła zabić
To jest niemożliwe
Aby dusza mogła krwawić
To jest niemożliwe
By nadzieje mogła zgubić "

a jednak.

...

nie chce być.
przez to są same kłopoty.

nie chce nikogo ranić.
fascynować.
pociągać.

nie chce nikomu dawać nadziei.
ani żadnych powodów do niej.
nie chce nikogo w siebie angażować.

nie szukaj we mnie czegoś wyjątkowego. tego nie ma.
nie próbuj mnie rozumieć.
nie jestem taka, jaką starasz się mnie widzieć.

nie ma, jak na razie, we mnie ochoty na nic.
na żadne związki.
żadne relacje.

możemy sobie porozmawiać o rzeczach dalszych i bliższych.
o rzeczywistości i świecie.
możemy się spotkać. gdzieś pójść.
i lubić też.

jednak ja mogę jedynie się uśmiechnąć.
wiadomo czemu.
przepraszam.
_________________

<3

sobota, 11 października 2008

impreza.


chce już.
czekam na Ciebie.
i idziemy.
tak!
<3

?

intrygują mnie ludzie, którzy mówią, że dobrze mnie znają, nie wiedząc nawet jak się nazywam.
ciekawe, bo nawet ja sama, nie znam siebie dobrze. a tu proszę. niespodziewajka.

__________________
kurwa, moje szczęście.

roisin. tak!

_____________________
" I can say I hope it will be worth what I give up
If I could stand up mean for the things that I believe"

codzienność.

od 5 lat. to samo. wciąż.

to mnie wyniszcza. jest coraz gorzej.
coraz bardziej boli.
w nocy, w dzień.
uczucia. myśli.

doskonale wiem, że robię źle. że za niedługo doprowadzę się do takiego stanu, że nie będą mnie w stanie uratować.

przeraża mnie jednak to, że pomimo świadomości z jaką się budzę co rano, podoba mi się to.
czasem nie myślę co robię. jak automat. lubię tak czuć. lubię planować kiedy, gdzie czym.

kłamię. może ze strachu, może ze wstydu. może z innego powodu. nie wiem, czy to jej wina, czy czyjaś inna. może mam już tak podatną psychikę na wszystkie bodźce, że nie jestem w stanie się sprzeciwić. nałogi. nerwy. ludzie. wszystko się łączy.

Codzienne granie, pozwala nie myśleć. Robię to doskonale. Nikt nie jest w stanie mnie zobaczyć takiej jaką jestem naprawdę. Na ich szczęście. Straciliby zbyt wiele siły, żeby się pozbierać emocjonalnie, gdyby poznali tą słabą mnie. Gdyby usłyszeli moje słowa, moje myśli. A też czasem jest przerażona. R zawsze. Choć to również, i ona się przyczyniła do mojej codzienności. Lubię mieć pod kontrolą siebie - tą słabszą, wiedzieć, że nigdy nie ujrzy światła dziennego. Raczej umrze. Najpierw.

Ty o tym wiesz. jako jedna z nielicznych. z bardzo niewielu osób. chociaż powiedziałam, bo dziś jest mi już wszystko jedno. czy wyzdrowieje, czy nie. Tak mi jest dobrze. Może prościej, może łatwiej.To wyróżnienie z mojej strony, choć raczej głupotą jest to nazywać wyróżnieniem. może moje zaufanie jest coś warte. nie wiem. nie ma Cię od dzisiaj, a ja podświadomie tęsknie.
wszystko się do tego sprowadza. Najbardziej chce, żeby Tobie przeszło. Twoje szczęście.

i nawet jeśli będzie tak jak wcześniej, kiedy się pogodzicie, będziesz najważniejsza.


________________________

on też wiedział.
może za dużo.
miał być nadzieją.
pomocą, i wszystkim.

teraz nic.

________________________

<3
tęsknie za Tobą. Wilno...
<3

Mistrz i Małgorzata.
biblia mego umysłu.

szaro.
______________________________
"I wanna make love in this club

I’m what you want, I’m what you need
He got you trapped, I’ll set you free
Sexually, mentally, physically, emotionally"

piątek, 10 października 2008

zamyślenie.

dzisiaj.

przynajmniej mam co palić.
co czytać.
co mieć na sobie.

było wspaniale. jak zawsze z W.
uwielbiam Cię.

tęsknie. już. jak całe życie.
za Tobą. choć tak naprawdę zawsze jesteś. we mnie. dla mnie.
jesteś moim wszystkim.


jesienne klimaty.
ludzie.
metaforycznie, śpiesznie.
melancholijnie, pobłażliwie.

piękne złotolistne chwile.

słowa klucze.
____________________________________________

zmieszanie.
zadziwienie.


szarość.
przypominanie.

płynie czas. mija. zbyt szybko, zbyt cicho.

moje myśli.

______________________________

<3

środa, 8 października 2008

ej...

wiesz, głupi jesteś.
only W.
_____________

"Tomorrow
Will you bring me sorrow
Say you
Say you love me
Will you change your mind."

wtorek, 7 października 2008

zwróciło to moją uwagę...

znalazłam. napisałam. moje momenty życia.
dramatycznie.
dziwnie.
chorobliwie.
cicho. strasznie. bezimiennie.

Promiennie.
Po cichu.
Przyszła tak bezszelestnie.

Widzisz ją niepozorną.
Z skrzydłami anioła.
Otula Cię czarnym płaszczem.

Myślisz, czego chce ?
Przecież nikt...
Ponoć...

I weszła, tak nagle, do Twojego życia.
Oddała na przechowanie siebie.
Brak Twych łez na poduszce.

To śmierć przyszła.
Cicho pomalutku.
Jesteście już razem.
______________________________________

Taka nasza jest ta miłość.
Jedyna w swoim rodzaju.

Pójdziemy w jedna stronę,
trzymając się za ręce.
I kupisz mi bukiet
stokrotek w podzience.

A ja dla Ciebie zmienię - siebie.
I będziesz już tylko, Ty, jeden.

Na zawsze tylko mój,
taki kochany, promienny.
Mój uśmiechu.
_________________________________

Czerwony lakieru zapach.

Patrzysz i widzisz, jak wiele ci brak.

Jej życie, myślisz, musi mieć smak.

I nagle perła, z tej anielskiej
szyi spada z łoskotem na podłogę.

Zza okularów widzisz, ten błagający
oczu blask.

Stoisz, nie robisz nic.

A przed Tobą umiera właśnie anioł.

wspomnienia,sentymenty.

przeglądałam dzisiaj kartki. różne.
ważne.
mam w zwyczaju, zapisywać wszystkie swoje myśli. na papierkach, paragonach, biletach.

zapisuje maile, rozmowy na gg, listy. wszystko. tak jakbym się bała, że to się zniszczy, zginie. taki podświadomy strach.
to mnie ogarnia. przeraża. dobrze, że nikt tego nie widzi. moich słów. moich przemyśleń.
____________________________

Wish we could switch up the roles
And I could be that...
Tell you I love you
But when you call I never get back
Would you ask them questions like me?...

poniedziałek, 6 października 2008

eh...

dzisiejszy dzień jest dramatyczny.

zajebiście się czuje. jak lelum polelum.
umieram.

W przyniósł zdjęcia. Miliardy zdjęć. Są wspaniałe. Ukradziejone niektóre.
Uwielbiam...

mam Ciebie przed sobą, w miamia beach ramce. Wakacyjnie. słonecznie. pięknie.

Wioli nie będzie jakoś za chwilę. super... ;(

_____________________________________________________
" Without you now I see
How fragile the world can be
And I know you've gone away
But in my heart you'll always stay
They may not know
How much you meant to me "

niedziela, 5 października 2008

...

a miało być wszystko dobrze.

miałam dać sobie szansę.
sobie, Tobie, nam, Wam, wszystkim.

a jednak.
tak normalnie, bez słowa, bez żadnego powątpiewania, zrobiło się cicho.

we mnie, w domu, w mojej głowie.
cisza głośna.

zdjęcia, wspomnienia, teksty, słowa, ludzie, myśli, obrazy, chwile, to wszystko...
_________________________________________________________

<3 !.

miss.

uwielbiam ten zapach. kolor. dźwięk.

moja Wiola jest najpiękniejsza. najwspanialsza.
jedna z nielicznych wiesz, co ze sobą robię.

nawet gdy, nie będzie tak jak jest teraz, będę Cię kochać.

nie umiem zapominać.
nie umiem nienawidzić.
wybaczam.

<3

___________________________________

tęsknie.
tęsknie.
tęsknie strasznie.

nie rozumiem.
nie wiem.
nie chce.

D ... ah. Kłamanie.
_______________

wczoraj się nie udało.
coraz gorzej się czuje.

dziś lepiej. z tym...
nie mogę spać.

boli.
nie wiem, nawet już co.
__________________________

"Be still be calm be quiet now my precious boy don't struggle like that
or I will only love you more
For it's much too late to get away or turn on the light
The spiderman is having you for dinner tonight"

sobota, 4 października 2008

fotka.pl

romanse internetowe i cyber seks mnie pociągają.

rozmowy.

tak sobie myślę, że ludzie dziś są beznadziejni.
to szukanie drugiej osoby na siłę, jest przerażające.
brak wartości. brak wyczucia. brak w nich ich samych.

jak mnie śmieszą niektóre propozycje.
________________________________

03.10.08 <23:21>
hej, chcesz się spotkać?
03.10.08 raczej nie.

- pozdrawiam.

miłości.

już nawet Morsztyn pisał, że lepiej umrzeć niż być nieszczęśliwie zakochanym człowiekiem.
oznacza to że kocha się do końca życia, i miłość wygrywa ze śmiercią.
może jest ponad.

dla mnie kocha się zawsze. czy jest się z tą osobą czy nie, zawsze ją się kocha.
trochę inaczej niż na początku. nie miłością oczywistą. jednak na wspomnienie tej osoby, dalej coś się czuje. taka jest miłość. na zawsze.

można kochać wiele osób. przecież nie ma powiedziane jaki jest limit. każdego kocha się inaczej, co nie oznacza, że mocniej lub słabiej. po prostu inaczej.
wszystko jest wartościowe.

odkochać się. piękne puste słowa. na potrzebę chwili. nie można się odkochać. można inaczej postrzegać tą osobę. tak myślę.
_____________________________________________

"I almost remember your face
But it's fading, but it's fading fast
Now that I remember the taste
It's a memory with a life to last" roisin m.

wild life.

coraz gorzej śpię.

jeśli można to nazwać spaniem. nie odpoczywam. nie wyłączam się z pracy on-line.
chciałabym, naprawdę bym chciała.

właściwie to wiem czemu tak jest. moje działanie, to co robię bardzo mi w tym pomaga, więc nie mam czemu się dziwić. ale chciałabym choć jeden raz położyć się wieczorem, i obudzić się rano.

Myślę, że najwazniejsze jest, to żeby nie robić, czegoś po coś i dla kogoś, tylko po prostu dla siebie. Ważne, żeby do niczego się nie zmuszać, i móc normalnie chodzić spać.
nie mieć dziwnych myśli, nie budzić się myliard razy, nie cierpieć.

Wiesz, mi brakuje wielu rzeczy, ale najbardziej chyba siebie. gdybym nie była podzielona tak strasznie na miliard kawałeczków, byłoby mi łatwiej,sie podnieść. Tym bardziej, że nie sądziłam iż ktoś może mnie jeszcze tak bardzo zranić. A jednak, pomyliłam się. Łącząc to, z moja codziennością, czasem ciesze się , że jestem w stanie wyjśc z domu, i przetrwać kolejny dzień. Nie użalam się. Aczkolwiek myślę, że mogłoby się już skończyć moje beznadziejne zycie.
to najprostsza z prostych możliwości.

_______________________________________________

jak mnie śmieszą niektórzy ludzie. ah jacy głupcy.
prostackie i myślenie i zachowanie, ma im służyć do wylansowania własnego ego, i wszczepienia w umysły innych ludzi, ich ideały. Ideały wszystkiego. Plany na życie.
Żal mi ich.
_______________________________________________

"Dear Miami You're the first to go
Disappearing Under melting snow
Each and everyone Turn your critical eye
On the burning sun And try not to cry..."

czwartek, 2 października 2008

black tea.

... przynajmniej będzie jeden dzień przerwy. Nie jest mi łatwo. Raczej zajebiście trudno. Tak cholernie. Szczególnie, że tkwię w tym sama. Może z własnego wyboru, może z braku pomysłu na przyszłość. Nic nie jest, tak jak bym chciała. A może przesadzam, i wcale nie jest aż tak źle. Gubię się. Czasem mam wrażenie, że nie jestem sobą. Że gram cały czas.

I nic. Jak zwykle, coś przeważa. Jakaś część mnie traci sens, traci ochotę i przez to, tyle rzeczy przechodzi obok mnie. Bierność. Przyzwyczajenie. Chcę tańczyć. Chcę poczuć, że do czegoś się nadaje. Mieć pewność, że całe dotychczasowe moje życie nie jest jedną zmarnowaną historią. Jednak usilnie dążę właśnie do takich wniosków.

Boje się siebie. Wyniszczam. Maltretuje.
To kara. Piętno, którego nie umiem zwalczyć.
__________________________________________________________

i miss you meet me on the dancefloor.
i love you.
i want... but i know that it is impossible.

fuck the system.

...

-cześć co dziś robisz ? -

proszę, powiedz coś.
cokolwiek.

niewiedza mnie wyniszcza.
ja siebie wyniszczam.

nie chce już liczyć kolejnych dni, i zliczać ich w lata.
ale nie umiem przestać. nie wiem jak.

była iskierka nadziei, ale jak wszystkie zgasła.
teraz już nic.

środa, 1 października 2008

moja W<3


jesteś kimś.

ważnym. może najważniejszym.
wiesz o mnie wiele, choć i tak mało.

znosisz mnie.
jesteś pomimo wszystko.

nie wymagasz. nie oczekujesz.
jesteś.

piękna. wspaniała. cudowna.
moja.

nie wiem, jak bardzo zmieniłaby się moja rzeczywistość bez Ciebie.
pustka.

dla Ciebie mogę wszystko.
zawsze. choć nie pokazuje, nie mówię jak bardzo mi na Tobie zależy, to Ty to wiesz.

wydarzenia. historie. przemijają.
a ja mam wrażenie, że my zatopione w tym, wciąż trwamy. razem.

i oby na wieczność.


kocham. <3

tak, bo nie inaczej.

kolejny dzień.

jak każdy.

bez Ciebie.
a ciągle mam przeczucie, że jesteś.
i to trwa.

i żyję w tym pieprzonym przeświadczeniu, że nic się nie zmieniło.

myślę. za często. zbyt mocno. i po co to wszystko ?
________________________________________________

"...a potem wszystko sie wali, nasze uczucie blednie, zanika, nie wiadomo z jakich powodów. ah jakże boli ta miłość."